Wiem, że lingwistycznie czysty kraj to wyłącznie odcięte od reszty świata plemiona. Wymieniamy się słowami i je przyswajamy, nie ma w tym nic dziwnego. Ewolucja języka to historia pożyczek. Skwer i klomb mają wprost angielski źródłosłów, ale są już nasze. Jednak teraz słowa angielskie są jak agresywne gatunki inwazyjne w ekosystemie. Kiedy o tym myślę, normalnie mi się Słownik Języka Polskiego sam otwiera w kieszeni…
Dzisiaj dla odmiany zacytuję Ministerstwo Klimatu i Środowiska:
Gatunki inwazyjne
tamże
Niektóre gatunki obce doskonale funkcjonują w nowych warunkach – z sukcesem rozmnażają się i rozpoczynają ekspansję, zajmując nisze rodzimych gatunków i wypierając je. W skrajnych przypadkach kolonizują całe ekosystemy, zubożając je w ten sposób i niszcząc.
Tak jest z naszym językiem. Polskie słowa są nieporadne, niezgrabne, szorstkie, kanciaste i, przede wszystkim, za długie. Wystarczy szacun. Wykon. Wkurw. Niby były polskie i nadal są polskie. Ale coś jest nie tak.
Kolejny mezalians czynią różne firmy z kompleksem zaścianka. Dzięki temu, co robią, nadal w tym zaścianku pozostają: Łuk-Meat, Wtór-Steel. Coś jak boa-grzechotnik.
Target jest lepszy niż grupa docelowa, a w dyskusjach dziennikarzy TVP, dźwigających ciężar misji, co chwila słyszę bekstejdż, grinrum, tajm, floł, sloł, ałtdor, masthew sezonu, naturalny luk, dizajn, fidbek, brand, brifing, itp. To kanał, którym mogą się porozumieć z osobami kultury i sztuki. Zaprawdę, kanał.

Czuję się z tym źle. Jak pomiędzy przedstawicielami Polonii amerykańskiej. Jak nie u siebie. Zanim powstały memy, istniały żarty rysunkowe. Jeden z nich mam chyba wytatuowany na mózgu. Powstał ponad 10 lat temu, ma niezwykłą wartość wizjonerską i niezwykłą siłę rażenia. Niestety, nie znajduję go w nieskończonym śmietniku internetu. Przesłanie tego obrazka pozostaje jednak całkowicie czytelne nawet bez grafiki:
I POMYŚLEĆ, ŻE PRZEZ 40 LAT NIE DALIŚMY SIĘ ZRUSYFIKOWAĆ.
Andrzej Mleczko
Dzisiaj na scenę wchodzą sygnaliści. Pomysł nie jest polski, ale słowo sygnalista wydaje się być nośne. Paradoksalnie powinno wygrywać z angielskim whistleblowing. Ale nie!

I żeby nie było, że się czepiam jednej firmy:



Mnie w pierwszych miesiącach emigracji strasznie raziło, że inni ziomkowie z Polandii tak strasznie kaleczą nasz język. Mafinka? Jaka, k*rwa, mafinka, toż to babeczka jest. Donat? A weźże se w d*pę wsadź donata, przeca to pączek.
A potem mi przeszło. Taki lajf.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To akurat zrozumiałe i naturalne, ale czy chciałbyś odwiedzić kiedyś taką Polskę, w której już nie usłyszysz polskiego języka? Ja przecież nie wyemigrowałem!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgrabnie i trafnie opisałeś to, co mnie boli i razi. Polski język jest bardzo piękny i mamy wystarczający zasób słów, więc nie widzę uzasadnienia, aby używać języka obcego w takiej skali, bez potrzeby. A było tak pięknie kiedy kadrowa była po prostu kadrową, a nie HR Menagierem, nie było dedlajnów i fakapów, co najwyżej można było robotę spier…ć.
Tak, bez wątpienia ja też jestem bumerką…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dzięki za to, co piszesz. Bądźmy świadomi. Bez tego zadęcia i patriotycznego patosu. Po prostu.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi